Czy to kolejny kamień milowy w rozwoju polskiego gorzelnictwa rzemieślniczego? Wygląda na to, że tak. Warszawskie Muzeum Polskiej Wódki stworzone przez fundację założoną przez Pernod Ricard, zdecydowało się na ekspozycję alkoholi rzemieślniczych z Podola Wielkiego. Od teraz, podczas zwiedzania Muzeum, w końcowym etapie, wśród kultowych dla polskiego rynku spirytusowego trunków, można podziwiać też okowity z pomorskiej gorzelni rzemieślniczej.
Miałem okazję uczestniczyć w premierze ekspozycji, której towarzyszyło specjalne spotkanie z udziałem Partnerów biznesowych i sympatyków Podola Wielkiego. Oto kilka zdań relacji z tego wydarzenia.
Before, czyli dobry początek
Plac Konesera w Warszawie to miejsce wyjątkowo urokliwe. Świetna, odrestaurowana architektura z dominantą czerwonej cegły wprowadza w dobry klimat. O tej porze roku jest tu też lodowisko i sporo świąteczno-zimowych, mieniących się różnymi kolorami ozdób. Chciałoby się podziwiać trochę dłużej, ale czas nagli. Pora wejść do Muzeum. Początek spotkania to rozmowy kuluarowe, ale też możliwość spróbowania okowit z Podola Wielkiego zarówno w wersji solo, jak i w koktajlach. Miło było spotkać się wieloma osobami po raz pierwszy od dłuższego czasu a z innym, w ogóle po raz pierwszy. Po degustacyjnej porcji wybornych trunków przyszedł czas na porcję… wiedzy.
Zwiedzanie muzeum
Uczestnicy, podzieleni na dwie grupy, wzięli udział w zwiedzaniu. Zwiedzanie było wyjątkowe, bo oprócz przewodnika, o niuansach związanych z produkcją alkoholi rzemieślniczych opowiadał również Michał Paszota, który momentami przejmował rolę przewodnika. Dla tych z Was, którzy w Muzeum Polskiej Wódki jeszcze nie byli – tu jest relacja z moich odwiedzin tego miejsca. W skrócie, można tu dowiedzieć się sporo o historii wódki, która jest jednocześnie historią okowity, bo zanim wódka była wódką, bardziej przypominała dzisiejsze destylaty rzemieślnicze. Dowiecie się tu m.in. jaka jest definicja polskiej wódki, skąd wzięły się alkohole wysokoprocentowe w Europie oraz jaki wpływ miała powszechna konsumpcja gorzałki na sytuację społeczną i polityczną w Polsce w XVII i XVIII wieku. Można też zobaczyć, w jaki sposób dziś produkuje się wódkę.
Odsłonięcie ekspozycji
Jednym z ostatnich etapów zwiedzania jest możliwość obejrzenia wielu alkoholi wysokoprocentowych obecnych na polskim rynku wiele lat temu oraz tych współczesnych. To właśnie w tej części miało miejsce uroczyste odsłonięcie gabloty, w której umieszczono okowity z Podola Wielkiego. Inauguracja została przeprowadzona w gronie Andrzej Szumowski (prezes Polish Vodka Association), Agnieszka Rynecka – Dyrektor Generalna Muzeum Polskiej Wódki oraz Michał i Paulina Paszota – właściciele gorzelni rzemieślniczej w Podolu Wielkim, którzy symbolicznie odsłonili zasłonkę, pod którą znajdowały się okowity ze zbóż i ziemniaków.
Fajnie było przy okazji zobaczyć eksponaty, które swego czasu samemu dostarczyłem do muzeum. Jeśli interesuje Was ta historia, zerknijcie na tekst dot. 100 lat babci Cecylii.
Zakończenie ze smakiem
Od tego zwiedzania, można było nieco zgłodnieć. Kiedy uczestnicy zaspokoili potrzebę wiedzy, przyszedł czas na strawę dla ciała. Oficjalną część spotkania zakończyła uroczysta kolacja połączona z degustacją najnowszego rocznika okowit Podola Wielkiego. Menu na wieczór przygotował sam Wojciech Modest Amaro, który opowiedział osobiście o każdym z dań. Oto, w jakich parach można było spróbować trunków.
Innowacje w kieliszkach i na talerzach
Na początek Ziemniak Innovator. I nie chodzi tu o innowacje a o nazwę odmiany. Od rocznika 2020, Podole Wielkie zaczęło na etykietach wszystkich okowit podawać nie tylko rodzaj surowca, ale i jego odmianę. Aby podkreślić jego smak podano śledzia z wasabi i pigwą z taką oto pianką.
Jako druga okowita, do degustacji została podana Alter-Ego Innowatora. To warto się na chwilę zatrzymać. Mówi się o tym, że okowity z tego samego surowca różnią się od siebie dlatego, że do produkcji wykorzystano inną jego odmianę. Innymi słowy, że smak i zapach okowity wynikają przede wszystkim z tego, jaką gorzelnik wybrał odmianę. Michał od dawna mówił, że to tylko część prawdy a w tym roczniku udowodnił to empirycznie. Ziemniak Alter Ego jest bowiem trunkiem stworzonym dokładnie z takich samych ziemniaków jak Innovator. A dzięki zmianom wprowadzonym na etapie zacierania, fermentacji oraz destylacji, uzyskano tu trunek o wyraźnie innym profilu smakowym.
Ze względu na nuty dymne, kremowość i smak pieczonego ziemniaka w tym trunku, Wojciech Amaro zaproponował do niego torcik ziemniaczany przykryty kaszanką z dodatkiem trufli. Mniam.
Zboża i inne smakołyki
Czas na Żyto. Wiadomo, zboże to więcej pikantności. Mamy tu więcej nut zbożowych, chlebowych, ale i pieczonych owoców – jabłek i śliwek. Do tego trunku podano wybornego halibuta z trybulą i czarnym czosnkiem. Pyszne, żal cokolwiek zostawić, a tu jeszcze dwa dania.
Jęczmień oferuje więcej nut trawiasto-czekoladowych z ziołowym finiszem. Parą dla niego była porcja królika z piernikiem i burakiem.
Na koniec Pszenica, która w tym roczniku zdecydowanie różni się od poprzedniej. Mamy tu klimaty karmelowe, palone masło, ale i sporo orzechów i ziół. Kto miał jeszcze miejsce w żołądku, mógł do trunku spróbować kasztana podanego z mlekiem i odrobiną imbiru.
Po kolacji trwały jeszcze dłuuuugie rozmowy kuluarowe, w których niestety nie mogłem uczestniczyć. Mimo to, było to znakomite wydarzenie, pełne cennej, nietuzinkowej wiedzy i pysznych trunków i dań. Próbujcie polskich destylatów! Byle odpowiedzialnie.