Piękny, słoneczny poranek. Jesteśmy w miejscowości Dys na obrzeżach Lublina, dojeżdżamy do budynku nowej destylarni. Już samo otoczenie robi wrażenie – w bezpośrednim, wiejskim, sielankowym sąsiedztwie obiektu znajduje się staw pełen pstrągów i lipieni stworzony na rzece Ciemięga. Piszę “my”, bo jest ze mną Paweł, który zajmuje się realizacją wideo i foto. Dzięki temu, krótki materiał z odwiedzin możecie obejrzeć tutaj, a kilka fotek, poniżej.
Sam obiekt to miejsce wyjątkowe samo w sobie. Destylarnia znajduje się w budynku starego młyna z 1895 roku. Trzy nadziemne kondygnacje, biały tynk, tradycyjna architektura… Wygląda to z zewnątrz bardzo ciekawie, choć nie ma tu wiatraka, który być może kojarzycie z młynem.
Wyjątkowy obiekt
Przy wejściu spotykamy Michała, jego żonę Izę i ich wspólnika Konrada. Wchodzimy do środka i… jest efekt wow. Od razu widać zachowane i odnowione sprzęty, które służyły w przeszłości do produkcji mąki. Niskie stropy, skrzypiąca podłoga, mnóstwo drewna wokół – niesamowity klimat. “Zacznijmy od piwnicy” – Michał zaczyna oprowadzać nas po budynku.
Schodzimy więc na najniższy poziom, na którym znajduje się punkt przyjęcia i przetwarzania surowców. Tu odbierane jest zboże i owoce oraz inne surowce (np. piwo), które trzeba przygotować do destylacji. W specjalnych kadziach przygotowywany jest zacier i nastaw, to tutaj odbywa się fermentacja. “Tak naprawdę najważniejsza część procesu produkcji okowity odbywa się w tym miejscu” – Michał przypomina nam o wpływie procesu fermentacji na walory smakowe destylatów.
Wchodzimy na poziom wyżej. Tu nie ma produkcji alkoholu, mamy tu za to sporą część historii budynku. Drewniane wnętrze, stare sprzęty, spora przestrzeń. Tu prawdopodobnie będzie specjalne miejsce do prezentacji i degustacji alkoholi. Michał zaznacza, że chce, aby to miejsce było otwarte dla zwiedzających i stanowiło swego rodzaju atrakcję turystyczną.
Część kolejnej kondygnacji zajmuje przestrzeń biurowa, ale jest tu też wiele eksponatów przypominających historię tego miejsca. Stare dokumenty, zdjęcia, ilustracje, tablice z oznaczeniami – to wszystko sprawia wrażenie… muzeum lub co najmniej skansenu.
Destylacja na najwyższym poziomie
Kilka schodów w górę i jesteśmy na najwyższej kondygnacji. Tu odbywa się destylacja, leżakowanie, etykietowanie i butelkowanie. Najważniejszym ogniwem jest oczywiście aparatura do destylacji, która została zaprojektowana i wyprodukowana wyłącznie na potrzeby tego miejsca. Kocioł o pojemności 1000 litrów pozwala tu na produkcję krótkich partii trunków. Na ten moment są to wyłącznie okowity, choć Michał zapowiada także giny. Aparat pozwala na destylację alembikową (pot still) i kolumnową.
Gotowy destylat leżakowany jest w kadziach z inoxu i zestawiany z wodą. Pozostaje już tylko butelkowanie i etykietowanie. Same etykiety są barwione od wewnątrz, co wywołuje efekt “kolorowych” trunków. W rzeczywistości są one oczywiście bezbarwne. Kiedy odwiedzaliśmy destylarnię, dostępne były już pierwsze okowity: z żyta, jabłek, piwa i młodych ziemniaków. Już po naszej wizycie, do portfolio dołączyły destylaty z orkiszu, młodych ziemniaków, piwa IPA i koźlaka, gruszek oraz wiśni. Niebawem pojawią się także okowity z aronii, śliwowica oraz gin. Zalane są już także pierwsze beczki z francuskiego dębu. Jak widzicie, obiekt nie próżnuje :). Pokaźna oferta jak na początek.
Najlepszym ukoronowaniem zwiedzania destylarni jest oczywiście degustacja. Uwielbiam próbowanie trunków bezpośrednio w miejscu produkcji, bo to dodatkowo podnosi walory trunku. Wszystkie okowity Dyssov pochodzą z naturalnych składników, pozyskanych od lokalnych dostawców. Nie ma w nich żadnych dodatków, poza wodą.
Rzemieślnicze okowity
Okowita żytnia (mój faworyt) oferuje zapach i smak chleba i ziaren. Są też nuty jabłek, gruszek i cytrusów. Okowita jabłkowa to oczywiście doznania orzeźwiające, lekkie, owocowe – w postaci aromatu i smaku świeżych jabłek. Z kolei bierbrand (okowita z piwa) to trunek cięższy, bardzo wyrazisty, słodowy, z nutami wędzonego chmielu, mokrego siana i suszonych owoców. A to tylko przedsmak tego, co może Was spotkać w miejscowości Dys pod Lublinem.
Bardziej szczegółowe notki degustacyjne okowit Dyssov znajdziecie w poprzednim tekście o tej marce.
Najlepiej jednak samemu wybrać się do Dyssov Mill Distillery. Warto.